SamaMama
Kiedy 7 lat temu wychodziłam za mąż nie sądziłam, że przyjdzie taki dzień jak dziś. To była piękna, pełna niespodzianek miłość o której marzy chyba każda kobieta. Piotr nie był moim obiektem zainteresowań nawet specjalnie mi się nie podobał ale stało się coś dziwnego, coś czego nie potrafię do dziś wytłumaczyć. W jednym momencie zakochałam się w tym człowieku. Do szaleństwa i utraty tchu. Dla niego zmieniłam całe swoje życie. Przemeblowalam je jak stare graty w nowym mieszkaniu. Był kims kogo nigdy wcześniej nie miałam. Przyjacielem w każdej sytuacji, oparciem w ciężkich chwilach, kumplem do imprez i partnerem na całe życie... Tak wtedy myślałam i to myślenie trwało 7 lat. Mieliśmy wzloty i upadki czasem bolesne, czasem mniej ale zawsze się podnosilismy i szliśmy dalej. Kiedy przyszedł ten moment w którym zrozumiałam, że to jest człowiek z którym chce mieć dzieci zaczęła ta myśl mną rządzić. Dziecko, dziecko, dziecko za wszelką cenę dziecko. Nie liczyło się dla mnie uczucie mojego męża, nie pytałam czy on też ma tak jak ja. Postanowiłam sama i już. Starań było mnóstwo, niepowodzenia, lekarze, starania, kolejne klęski, doły, upadki moje i znowu lekarze starania i tak w kółko. Tak bardzo się skupilam na sobie i chęci posiadania dziecka, że nawet nie wiem kiedy nie zauważyłam jak bardzo zaczynamy się od siebie oddalać. Jak nasze uczucie powoli gaśnie. Jak umiera to co było w moim życiu najważniejsze. Nie zauważyłam albo nie chciałam tego widzieć. Być może myślałam, że to chwilowe, że minie ale nie minęło. Dziś jestem mamą 10 miesiecznej Jagody. Mama, która 3 tygodnie temu została sama. Sama i niesamowicie samotna. Mój mąż nas zostawił bo w nim od dawna nie było do mnie uczuć. To dziwne, że bal mi się o tym powiedzieć przed dzieckiem, że bal się mojej reakcji, a nie bał się mnie zostawić sama z małym dzieckiem przy okazji mieszając mnie z błotem i zostawiając samą w emocjonalnym szambie po same uszy. To dziwne, że człowiek z którym żyłam prawie 10 lat nigdy nie okazał mi braku szacunku, a dziś wylewa na mnie wiadro pomyj. NIE ROZUMIEM To czego doświadczyłam przez ten niespełna miesiąc nie jestem w stanie opisać słowami. Ból, żal, upokorzenie, załamanie ale przede wszystkim strach STRACH o to jak teraz będzie bo przecież ja go nie przestałam kochać.
Dodaj komentarz